Przepis na słodki rozgrzewający trunek na zimowe wieczory z wydanej w Wilnie w roku 1845 książki Jana Szyttlera Kuchnia myśliwska czyli na łowach.
Niektórzy Myśliwi są tak zapaleni na łowach, iż wyrzekają się pokarmu, spoczynku, i goniąc przez dzień cały za żwierzyną, tracą siły, rujnują zdrowie; każde jednak powołanie powinno mieć swoje przyjemności, jeżeli ma przykrości i trudy. W myśliwskim stanie, rozkoszą jest po pracy spoczynek, smaczna wieczerza, i kielich!… Dlatego też opisawszy potrawy posilające, wspomnę jeszcze o rozgrzewającym i zdrowym truneczku.
Wziąć garnek polewany mocny, półtora garncowy, włożyć weń pół funta fig, tyleż rodzenek, tyleż daktylów, migdałów na pół przebitych funt, i kilkanaście gorzkich, łót cynamonu, kilka goździków, strączek wanilii, ze trzech cytryn samo cedro zestrugać, ze trzy pomarańcze, miodu patoki lipcem zwanej kwartę: to wszystko zalać mocną wódką, oblepić i wstawić do pieca wypalonego, zamknąć na dzień cały; poczem na serwetę lub gęste sito przepuścić do wazy. Trunek ten będzie wyborny na toast: niech żyją Myśliwi!
Szyttlerowski trunek myśliwski do poduszki
- 60 g fig suszonych
- 60 g rodzynek
- 60 g daktylów
- 120 g migdałów
- 3,6 g cynamonu
- 2 goździki
- ćwierć strączka wanilii
- skórka otarta z 3/4 cytryny
- 3/4 pomarańczy skrojonej ze skórką w plastry
- kwaterka miodu lipowego (240 ml)
- 1 litr wódki 40%
Wszystko zmieszaj razem w dużym słoju. Można ten słój wstawić do dużego garnka z wodą i zagrzać dobrze a potem zostawić niech spokojnie w tej wodzie ostygnie. Można wstawić do miernie nagrzanego piekarnika (50-60 stopni Celsjusza) i zostawić na noc całą. Można też bez grzania zostawić w spokojności na dwa tygodnie, aby się przegryzło.